środa, 15 października 2008

Odcinek 18. Na Zachodzie bez zmian.

Leatitia najbliższe pół roku spędzi w niemieckiej Mekkce studentów – w Getyndze. Oczywiście, nie dosłownie pół roku. Będzie przecież wracać do Don Crista i na święta, fakt ten nie ulega żadnej wątpliwości.

Samotne wieczory i brak waśni o porozrzucane skarpety i papierki po cukierkach sprawiają, że Leatitia czuje się obco i nieswojo, ale stara się być dzielna. Warto zaznaczyć, ze efekt nie zawsze jest zadowalający... szczególnie dla otoczenia. Trzeba przyznać, że dla akademikowych współlokatorów Leatitia nie zawsze/nie często/nadzwyczaj rzadko jest łaskawa. Ona sama uważa, że zachowawcze podejście do nieznajomych przynosi niż niczym nieskrepowane bratanie się przy Exlusiv Pils (nota bene bardzo smacznym, o czym Leatitia przekonała się spijając je powolutku przy dźwiękach Cafe del Mar).

Zaskakujące dla Leatitii jest to, jak bardzo można nie zrozumieć drugiego człowieka, mimo, że znasz jego język i potrafisz wypowiedzieć formułki typu: „No, thank you”czy „That's nice, but I'm busy/tired now, so I don't wanna beer/wine/this yellow strange things”. Z osobistych obserwacji Leatitii wynika, że dopiero spojrzenie, którym spokojnie można by ogolić nogi, działa lepiej niż jakiekolwiek słowo wypowiedziane w jakimkolwiek języku.

Na pierwszym pietrze Kreuzbergring 44 Leatitia cieszy się ogólnym szacunkiem, ale i tak wszyscy szepczą po kątach, że „this polish girl is weird”. Leatitia twierdzi, że woli być „weird”, jeśli ta cecha gwarantuje jej święty spokój.

1 komentarz:

Krzysztof Kondziella pisze...

Kreuzbergring 44, to brzmi jak numer baraku w obozie... :/

Z resztą... stołówkę masz w byłym krematorium nie? Czyli pasuje...

Zachód jest przereklamowany. Tam jest to samo gówno co u nas tylko opakowanie ładniejsze :D

Widzisz trzeba było pojechać do Hiszpanii a nie do Szwabowa :P

A teraz ucz się ładnie, pisz pracę mgr a jak się ładnie obronisz to zasłużone wakacje w tropikach cię nie ominą :)